...od pleców miało być!!!

Connemara...

Bo dziś jest piękny dzień, moi mili. Piękny, bo zielony (duchowo rzecz jasna, bo dosłownie to chyba tylko widziany przez denko butelki od piwa). I nawet pogoda iście irlandzka by była, gdyby nie ten śnieg poranny... ale późniejsza paskudna mżawka, przechodząca chwilami w porządne deszczysko dodawała klimatu Zielonej Wyspy, sugerując delikatnie wszystkim niezdecydowanym, by dziś brali dobry przykład z Irlandczyków i ogrzewali się w pubach muzyką i piwem.   

W taki dzień naprawdę odczuwa się moc irlandzkich życzeń:

Niech droga powstaje na Twoje spotkanie, 
niech wiatr Cię zawsze wspo­maga od pleców,
niech słońce czule ogrzewa Twą twarz, 
niech deszcz deli­kat­nie zra­sza Twoje pola, 
i dopóki nie spo­tkamy się znowu, 
niech Bóg Cię chroni w zagłę­bie­niu swych dłoni.

...bo dziś wiatr dął prosto w oczy, mżawka przesączała się bezlitośnie przed ubranie, przemakające zdecydowanie za szybko, droga witała wyrwami i kałużami wielkości całkiem przyzwoitych jezior, a słońce kpiło sobie z nas, wylegując się pewnie na Karaibach... 

Od wielu, wielu lat, to jest pierwszy St. Paddy's Day, którego nie obświętowuję w żadnej wyraźny sposób. Nawet celtyckie, zielone ciuszki, leżą w szafie choć wczoraj wyprasowane - a leżą, bo szafy pilnuje śpiący słodki Leprechaun (który garncem złota to może nam co najwyżej po głowie dać, gdy obudzimy ;)). Miły mój śpi, zmożony snem ozdrawiającym (mam nadzieję!), córa też śpi, ba, nawet Yuko śpi... Co zatem może robić herbaciana?

to nie Guinness, ani nawet Murphy's... ;)
a kolczyki i kartki własnej roboty
Ano, dom wypełniła rozgrzewającymi dźwiękami Beltaine, w kolejce czeka Tunnagan, Shannon i Strays, i tupie sobie radośnie, przypominając dawno nietańczone kroki (tak tak, dawno, dawno temu, herbaciana nawet w zespole tańca irlandzkiego tańcowała.. dawno, dawno temu ;)). A właśnie, wiecie czemu Irlandczycy tańczą akurat tak?


No to już wiecie ;]

A dla wszystkich, którzy chcieliby poczuć się prawdziwie zielono tego wieczoru polecam filmik z genialną lekcją języka irlandzkiego! Satysfakcja gwarantowana! ;))



Dogadamy się, nie? ;)

Dziś w ciągu dnia w zasadzie jedynymi zielonymi akcentami były śpiochy Zośki, zielone ciastka i moje kolczyki z plecionką celtycką, które założyłam do pracy.
Ha, kto wyłapał słowo-klucz? 

Tak jest. Herbaciana poszła dziś do pracy, po raz pierwszy od niemal roku... Nie pisałam, póki nie było pewne, a od piątku nie było jak pisać - więc oto rzekłam!
To nieco pokręcona historia jest, dość wspomnieć, że w grudniu odebrałam świadectwo pracy, bo skończyło się moje zastępstwo - i zakładałam, że za jakieś 2-3 miesiące, gdy urlop rodzicielski będzie zbliżał się ku końcowi, zacznę szukać pracy. Ale dostałam niedawno telefon z pytaniem, czy nie chciałabym wrócić. A w takich czasach żyjemy, że pracę która przychodzi niespodziewanie należy wziąć czule w ramiona i nie puszczać... ;P

Nie mam jeszcze przemyśleń związanych z godzeniem obowiązków matki, żony i kobiety pracującej. Wiem natomiast już na pewno, że zostawienie dziecięcia, nawet pod czułą opieką Babuni, jest piekielnie trudne.
I że matka tęskni bardziej niż dziecko, o.
I że 3,5 godziny z dzieckiem w ciągu dnia to dużo za mało.
I że całe szczęście, że śpimy razem - bo i naprzytulać się zdążę, i budzika nie potrzebuję... ;)
I strasznie dużo tego i...

Dziewczyny w pracy zrobiły mi przecudną niespodziankę, która sprawia, że jest mi łatwiej i jakoś cieplej w serduchu...
Aż chce się wracać do takich ludzi, nie? :)


Tyle pisania na dziś, ponacieszam się jeszcze przez chwilę muzyką i położę spać, trzeba być rano w formie.
Na deser rzucam tylko jeszcze nasze 11/52 :) Zrobione w tym jedynym momencie niedzieli, kiedy na pół godzinki wyjrzało słońce...

całkiem nowa, ulubiona minka <3
Dobrej nocy - i zielonych snów!

12 komentarzy:

  1. Ale się tam u Ciebie dzieje :) Też bym nie pogardziła jakby do mnie z byłej pracy ktoś zadzwonił i zaproponował powrót... No, ale w takie cuda to ja już nie wierzę.
    A kubek - genialny *-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oho, w cuda wierzyć warto zawsze! :)
      a dzieje się, oj dzieje, czasem za dużo... ale i u Was niemało! :D

      Usuń
  2. Dziewczyno herbaciana, masz szczęście, że wokół siebie - w dzisiejszych czasach - masz takich ludzi, to super miło! Zosieńka będzie czekała na mamusię i codziennie przywita ją nowo nabytą umiejętnością , na pewno! A kubasek - śliczny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, tacy ludzie to obecnie rzadkość - doceniam każdego dnia :)
      oj ale mam nadzieję, że Zosia zostawi odkrywanie choć paru umiejętności na weekendy... ;)
      A muszę przyznać, że mina Zosieńki kiedy wchodzę do domu jest najpiękniejszym widokiem dnia:)

      Usuń
  3. Fajnie, że masz pracę!
    Minka cudna :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Super :) Dasz radę, bedzie pewnie ciezko , bo ta tesknota itd. Ale sie ułozy zobaczysz :)
    A kubek przesłodki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jest lekko, ale to taki przyjemny ciężar jest :) dzięki! :)

      Usuń
  5. Zostawienie dziecka pod opieką babci to i tak luzik godny pozazdroszczenia.
    Inaczej jest jak babci/dziadka/cioci nie ma, a do przedszkola/żłobka trzeba troszkę dorosnąć albo doczekać do czasu kiedy jest nabór nowych dzieci.
    Powodzenia w pracy!
    (a tak z ciekawości: to cały etat czy część?)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) cały etat, także duża zmiana..
      I to prawda, z resztą gdyby nie fakt, że do grudnia mamy opiekę mojej mamy, nie podjęłabym jeszcze pracy... A o tym co później już zaczynamy myśleć. Nie jest łatwo w kraju z opieką dla dzieci, niestety

      Usuń
  6. Ale śliczne zdjęcie. Powodzenia w pracy życzę, poukładać sobie wszystko nie jest łatwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. taka misiowa minka :D
      dziękuję ślicznie! mam nadzieję że się wdrożymy jakoś... :)

      Usuń

PS. Jeśli nie chcesz się logować, wybierz opcję "Nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię