I znów nie o muffinkach! Ja to jestem, kurcze, obiecuję, obiecuję, a potem co? A potem spędzam przedziwny dzień w domu i nie dam rady myśleć o niczym innym, niż o różnych odmianach kotowizji...
Tak tak, w końcu stało się jasne, że nasza Zośka jest nałogowym kotomaniakiem - a telenowela o nazwie "Yuko" nigdy jej się nie nudzi ;) Za to nasz kotowizor dostarcza rozrywki bez zbędnego zaangażowania, sam niezbyt interesując się widzem.... Ku tegoż widza szczerej niekiedy rozpaczy.
O, tak wygląda zrozpaczony ignorancją widz:
Będąc w ciąży, spodziewałam się chyba problemów zgoła odmiennych - Yuko stale tuliła się do brzucha, a że jest pieszczochem niesamowitym, sądziłam że do dziecka będzie lgnąć. Rzeczywistość pozbawiła mnie złudzeń ;)
Od powrotu z kliniki, Yuko łaskawie przyjęła Zosię do stada, ba, nawet postawiła ją wyżej od siebie. Ale żeby uznać dziecię za coś interesującego? Może troszkę... byle z dystansem. Kiedy Zosia śpi, Yuko lubi być w pobliżu. Przy czym "w pobliżu" nie znaczy "blisko". Kiedy drzemie w wózku (czyli naszej domowej kołysce) - kocica kładzie się pod wózkiem, albo na łóżku - by mieć gondolę na oku. Kiedy śpi na łóżku, Yuko kładzie się pod łóżkiem, albo w nogach. Nie muszę martwić się, że przydusi mi Zosieńkę, albo zaszkodzi jej nadmiarem uczucia. Jeśli jakieś uczucia do niej żywi, to pilnuje, by nie wymknęły się spod kontroli ;)
1,5 miesięczna Zosia zaszczycona spojrzeniem Yuko... |
...przelotnym spojrzeniem ;) |
Zośka za to ją ubóstwia. Głowa jej chodzi stale jak peryskop, kiedy nie widzi kudłatej, biało-czarnej plamy. A gdy ją zauważy, rozjaśnia się takim uśmiechem, że lodowiec by stopiła! Yuko jednak jest odporna... zaszczycić może dziecię co najwyżej obwąchaniem, kiedy się Zosię do niej przystawi. I to wyłącznie póki trzymamy ją na rękach, bo położenie dziecka obok jest wykluczone. Yuko po każdej takiej próbie podnosi się dostojnie i odchodzi, okazując wszem i wobec swój brak przyzwolenia na takie spoufalanie. Nawet Zosinych zabawek nie rusza. Matę lubi, ale najbardziej gdy jest wolna... ;P
przyczajony tygrys, ukryty smok ;P |
taka bliskość to rzadkość! |
A tyle słyszałam o miłości kota i niemowlaka! Tylko przeuroczych filmików widziałam! No aż mi się dusza cieszyła, tak bardzo chciałam to zobaczyć. Nie spodziewałam się, że miłość pojawi się wyłącznie jednostronna...
I tak sobie myślę, że z czasem kotowizja stanie się coraz bardziej interaktywna - nie wiem tylko, czy to dobrze. Może okazać się, że Zosia będzie wytrwale ścigać kota, aż wyprze go "na wysokości". A może kot stwierdzi, że to małe stworzenie nadaje się w sumie do towarzystwa i zabawy?
Póki co, nadzieją na kociego towarzysza zabaw jest Maniek (Mario, vel. Maniek Mamuci Maniak), kocur mieszkający u dziadków Zosieńki. On wykazuje żywe zainteresowanie Małym Człowiekiem, tyca, trąca, i układa się z nią razem do snu. Cudni są razem :)
Ech, nieprzeniknione są zawiłości kocich myśli i charakterów...
Ale w stadzie, jak to w stadzie, trzeba się jakoś dogadać :) Polubią się, co?
Gościnnie wystąpili:
Yuko |
...i Maniek |
Translate
o herbacie, kulinarnych inspiracjach, eko-matkowaniu i wszystkim, co mi w duszy gra :)
O mnie
- Unknown
Kategorie
myśli luźne
rodzicielstwo
portrety
czas
relaks
zdrowie
kulinarne inspiracje
Japonia
herbata
eco
książki
matcha
DIY
ciąża
dzieciństwo
kosmetyki
pielęgnacja niemowląt
twórczość
BLW
karmienie piersią
kąpiel z dzieckiem
oleje naturalne
Muminki
chustonoszenie
film
gwiazdka
związek
życzenia
Totoro
halloween
kocie nastroje
miłość
nietolerancja laktozy
candy
chai
co sleeping
gender
Archiwum
-
▼
2014
(58)
-
▼
stycznia
(14)
- Wiosny i igrzysk! Czyli co zassało herbacianą...
- Dzień na NIE.
- Zapowiedź herbacianego cukierka i 4/52 ;)
- Pół roku szczęścia ze szczyptą nowych wrażeń... bo...
- "Kiedy jem, to jem."
- A dla Dziadków... :)
- Weekendowe przeboje wielokulturowe! ...i ankieta :)
- Malaga, tiki-taki i Muminki
- Herbaciana Kangurzyca i zima w Dolinie Muminków
- Zaspaną głową i krzywym okiem
- Odwiedziny Totoro, czyli niespodziewanka z Japonii!
- Smok vs. Mr. Thumb!
- Jak lwiątko zostało wodnikiem...
- Dziecko i Kotowizor - czyli Zosia wpadła w nałóg...
-
▼
stycznia
(14)
U nas są dwa koty. A ich podejście do Filipa? Z każdym dniem inne. Kocur ostatnio uwielbia wszystko co z Małym związane, ale jak krzykacza nie ma w pobliżu, a Bestia przychodzi tylko, jak ja jestem z Fifim i daje z sobą zrobić wszystko. Ostatnio została wytargana za futro, a nawet dostała niekapkiem po głowie;)
OdpowiedzUsuńniesamowite są te kocie charaktery...
Usuńwytargać daje się Małej tylko Maniek, na razie ;) Ciekawe jak to będzie dalej!
Myślę,że jeszcze troszkę i miłość Yuko do Zosi będzie odwzajemniona:):)Kiciuś w końcu wymięknie...Nie może być inaczej :)
OdpowiedzUsuńOby! Jakoś radośniej by się zrobiło :)
UsuńPiękne kociaki :)
OdpowiedzUsuńnasza Lu lubi Bartka, a On ją uwielbia :)
To jednak szczęście, jak się okazuje wcale nie takie "standardowe", więc warto doceniać! :)))
UsuńŚliczne kotki :)
OdpowiedzUsuńMój Michaś tulil by i tulił :)
Dzidzia też cudna :)
tulenie fajna sprawa, tylko złapać je najpierw trzeba... ;))
Usuńtakie dzieciowo- zwierzakowe interakcje są fascynujące
Śliczne kotki jaciee!! :) w końcu sie pokochają, kwestia czasu !:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiamy www.kacikkuby.blogspot.com
oby! :D Czas, na szczęście, mamy ;)
Usuńnie powiem co mi przypominają nogi tej gąsienicy ze zdjeć:P ale rzeczywiście Yuko jest idealnym kotem, pieszczoch i grzeczniocha, i nawet ja ją lubię a kotów generalnie nie nawidzę ;) rewelacyjne fotki kocurów:D i jestem pod wrażeniem że w takiej symbiozie z małą, zwykle słyszałam od ludzi, że po narodzeniu musieli pozbyć sie kota bo nie akceptował dziecka :)
OdpowiedzUsuńo matko, nie wpadłabym na kojarzenie ikeowego krokodyla z czymkolwiek nie-krokodylim :P
Usuńwiesz, fajnie że Yuko toleruje Małą i zupełnie jej nie szkodzi, ale szkoda że się nie garnie... no ja wiem, że nie można mieć wszystkiego, ale kurka.. ;))
a do Ciebie np. się garnie, skubaniec ;)
nasz główny kot tak samo się zachowywał! do tej pory jest dystans. i dobrze, nie pozwala się dręczyć...
OdpowiedzUsuńNo fakt, teraz mam spokój, bo nie muszę Zośki przed kotem ratować, a później pewnie dzięki temu nie będzie trzeba kota ratować (za bardzo) przed Zośką...
UsuńZdrowo pewnie, ale ciut smutno
Polubią się na pewno. :) Ogólnie jestem za zwierzakiem w domu, szczególnie jak jest dziecko. Oczywiście, jeśli nie ma w domu problemu z uczuleniem :)
OdpowiedzUsuńOby! :) Zwierzak w domu to taki dostawca "pozytywnych" bodźców, naprawdę dobrze wpływa na dziecko. A kwestia alergii to loteria...
UsuńJa np. miałam uczulenie na sierść kota, które minęło kiedy przygarnęłam pierwszego u rodziców :) Czasem kontakt z alergenem uodparnia. Mam nadzieję, że nic się nie zmieni i Zosia będzie bezproblemowo tolerować towarzystwo sierściuchów...:)
właśnie strzeliło Ci 5tysięcy :D:D:D
OdpowiedzUsuń