...konkretnie 1,5 tygodnia temu je wstawiła. Do pokoju, który dotąd był naszą sypialnią, tym samym zamieniając go definitywnie w pokój dziecięcy. Nasze łóżko wybyło tedy do pokoju dziennego, co ma jedną, zasadniczą wadę...
Wieczory. Te wieczory, kiedy Zosieńka już tuli się do poduszki, a my bardzo intensywnie żyjemy, starając się nadrobić czas. Załatwić pranie, prasowanie, gotowanie, ale też poczytać, pobyć razem, obejrzeć film, czy pograć ze znajomymi w planszówki. Dotychczas Zosia zasypiała w łóżku, ja tylko kładłam się obok, gdy zasygnalizowała głód - po czym bez trudu wymykałam się do pokoju. A teraz? Logiczne wydawało się zostawianie jej w łóżeczku, dopóki nie będziemy kładli się do naszego łóżka. Logiczne, prawda?
Nie dla niej.
Zosia lubi swoje łóżeczko. Sówki są wesołe, i sznureczki można pociągać, i powiercić się można, i szczebelki łapać, i podgryzać...
W dzień nawet całkiem fajnie w nim spać. Ale noce? Nocą śpi się w łóżku, wiadomo.
I Małej nie ma jak oszukać.
Od ponad tygodnia mamy nocne atrakcje, co jest dla mnie przykrą nowością. Pierwsze karmienie nocne, przeważnie około 22-23: wyjmuję Zosię z łóżeczka, karmię, ona przysypia spokojnie... a potem mam 1,5-2 godziny noszenia dziecka, śpiącego słodko, ale wyjątkowo stanowczo protestującego przy każdej próbie odłożenia do łóżeczka. Próbowałam wszelkich konfiguracji, długo zwlekałam, odkładałam najdelikatniej... i nie, po prostu nie, no jawny bojkot. Za każdym razem, jak tylko kładłam się z nią wtedy w naszym łóżku, nawet powieka jej nie drgnęła, spała jak susełek - ale nie zawsze da się tak na hurra spakować dzienne manatki i być ot tak gotowymi do spania, zważywszy na to, że w pokoju w którym stoi łóżko toczy się całe nasze życie, także towarzyskie.
Najpierw tłumaczyłam sobie, że Zosieńka po prostu chce się do nas tulić. Ale już wiem, że chyba nie tylko - ona po prostu nie akceptuje łóżeczka do nocnego snu. Skąd wiem? Ano, wczoraj miałam już dość, wykończona zapowiedziałam mężowi, że nie dam rady dłużej tak - i rozłożyliśmy w sypialni kanapę. Zosia po kąpieli położona została na kanapie, opatulona i spokojna, z Yuko czuwającą obok. Pierwsze karmienie? Położyłam się przy niej, nakarmiłam, ucałowałam i wróciłam do gości... Drugie karmienie? Tak samo. Później tylko śpiące dziecię przełożyłam do naszego łóżka.
Gdzie teraz śpi? Na kanapie, pod czujnym okiem kota.
A ja w końcu nie boję się, że na głos Zosi wejdziemy natychmiast w tryb awaryjny, przerywając wszystko i z miejsca zarządzając domową porę snu, mroku i ciszy...;)
Przyznać jednak muszę, że cała sytuacja z łóżeczkiem nauczyła nas nic nie odkładać wieczorową porą na później i być gotowymi do snu znacznie wcześniej niż dotąd, to przydatne, nie powiem ;) Czasem potrzebny jest taki donośny głos, który oznajmi, że TERAZ JUŻ CZAS SPAĆ. Natychmiast.
A tak z innej beczki - pamiętacie maskotki Popples?
O takie:
źródło |
Wczorajszy portrecik 7/52, w rolach głównych Kwiatek i Popples:
Translate
o herbacie, kulinarnych inspiracjach, eko-matkowaniu i wszystkim, co mi w duszy gra :)
O mnie
- Unknown
Kategorie
Archiwum
-
▼
2014
(58)
-
▼
lutego
(11)
- Jaskiniowiec przepoczwarzony
- Dzień Legalnego Obżarstwa!
- 8 miesiąc cudów - Start! (i 8/52)
- Senne utulanki, czyli co nam nocą gra...
- Nie miała matka kłopotu, wstawiła dziecku łóżeczko...
- Ciasteczkowy Potwór zielenieje z zazdrości!
- Na fali przesłodzenia około-walentynkowego
- ...a jeśli każdą chwilę możesz przeżyć jeszcze raz?
- Co tam, panie, u stołu...? (&6/52)
- Powiew świeżości z nutką szaleństwa...czyli herbac...
- Przepis na uśmiech :) i 5/52
-
▼
lutego
(11)
Dzieci mają swoje wymagania i potrafią nimi postawić nasz świat na równe nogi:):):) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńwiedzą co dobre... :)
UsuńMaciek też miał taką fazę :) niby minęła, ale koło 23/24 się budzi i twardo dopomina się zabrania do łóżka. No i tak sobie dalej śpimy we trójkę ;)
OdpowiedzUsuńfajnie że o 23/24 :D u nas o tej porze i tak już zabieramy do łóżka, problemem było wywalczenie by nie musieć kłaść się z nią od 22... ;)
Usuńale spanie z dzieckiem jest cudne <3
ale zapominasz Asieńko, że Maciek już daaawno ma za sobąn ocne karmienia i jest od Waszej Zosi starszy ekhmmm.. sporo ;)
Usuńfakt ;) ale wiesz, jakoś zawsze wydaje mi się, że on taki Mały Berbeć jest niezmiennie...;)
Usuńa Maciek po prostu wie co dobre :D
Zdecydowanie coś w tym jest. U nas, przy drzemce w ciągu dnia- cyc plus odkładanie do łóżeczka, Lila nawet nie drgnie, a wieczorem i w nocy? Wieczorem, to jeszcze się udaje, choć często się podnosi i cała zabawa od nowa, ale w nocy? Mowy nie ma... Cyc i do naszego łóżka, bo inaczej bym z Nią wojowała i wojowała. To są małe mądrale :)
OdpowiedzUsuńto po prostu dowodzi ich niebywałej inteligencji właśnie! przyjmują nasze logiczne rozumowanie, że w dzień bezpieczniej jest im w łóżeczkach (poza tym rodzice, głupi, nie śpią wtedy), ale wiedzą doskonale że w nocy w łóżku rodziców jest najfajniej i najbezpieczniej.... :))
Usuńale kanapa działa! :D więc tych parę godzin wieczornego spokoju mamy... :)
Jaki słodki kogucik! :) przeboje łóżkowe na tapecie u Ciebie :) może jeszcze kiedyś się uda w łóżeczku :)
OdpowiedzUsuńpewnie jak już uzna, że z rodzicami już jej za ciasno i nonszalancko wyprowadzi się do swojego pokoju... :P
UsuńJaka urocza pięknooka istotka:))U nas było (i jest) dokładnie tak samo:) Moja aktywność zaczyna się kiedy Wu uśnie wieczorem przy piersi, oczywiście w moim łóżku. Jego łóżeczko wystawiłam na sprzedaż, bo nie sądzę, żeby coś się w tym temacie zmieniło.
OdpowiedzUsuńto najlepsze rozwiązanie jest, też tak sądzę! Łóżeczko sprawdza się w dzień, bo faktycznie dzienne drzemki ułatwia (brak konieczności zabezpieczenia przed upadkiem mojej Wiercipięty). A w ogóle problemu by nie było, gdyby pokój był ciut większy i mógł pomieścić nasze łóżko, jak dotąd... Ale kanapa daje radę! ;)
Usuńz dzieckiem śpi się najlepiej... :)
Bartek też nie lubił łóżeczka nocą, a już szczegolnie jak znikała mu matka. Jak śmie nie głaskać mnie dopoki nie usnę po głowie?! Wydawał się płakać..
OdpowiedzUsuńAle ja konsekwentnie odkładałam.. Wyjmowałam, uspokajałam, przytulałam, odkładałam, wychodziłam..
Teraz jest zdecydowanie lepiej..
ale nadal sie budzi, niestety i to jest bolesne.
Gdybyśmy nie praktykowali współspania pewnie też bym się męczyła, ale że i tak śpimy wszyscy razem, to taka walka z odkładaniem była w pewnym momencie nie warta świeczki - bo ten czas, który chcieliśmy z mężem spędzić wieczorem i tak mijał mi na ciągłym utulaniu i odkładaniu i utulaniu... Mam nadzieję, że więcej takich nocy nie będzie i że kanapa usatysfakcjonuje Zosię, na tych parę godzinek nocą :))
UsuńSzczerze mówiąc pękło by mi serducho, jakbym co noc miała próbować tak ją odkładać i zostawiać...
U nas tak było na początku;) Fi spał w salonie, a my oglądaliśmy tv. Jak się budził, trzeba było wszystko rzucać i zawijać się do spania. Teraz śpi w sypialni, a zabrania do łóżka żąda już później, jak dawno śpimy;)
OdpowiedzUsuńtakie racjonalne żądania to ja rozumiem! ;)) byle nie przy pierwszym karmieniu.. ;)
UsuńCzyli powinnam się cieszyć, że u nas łóżeczko to numer jeden dla syna, a łóżko rodziców odwiedza się jak tata wyrusza do pracy :)
OdpowiedzUsuńA tych maskotek nie kojarzę... Fajne są :)
na pewno fajnie że akceptuje :)
Usuń...ale ja chyba uschnę z tęsknoty, jak się już Zosia zechce do łóżeczka na noc wyprowadzić... ;))
skąd ja to znam:)
OdpowiedzUsuńMichaś nie dal się i po dziś dzień od 17 mc śpi z mama:)
a łóżeczko bardzo dawno już złożone i stoi moze kolejny potomek skorzysta dłuzej :))
co tu kryć, co-sleeping fajna rzecz :D
UsuńPrzyznaję się, przeczytałam tylko początek posta do pierwszego pięknego zdjęcia i musiaaałam koniecznie napisać ! Musiałam napisać, nie ,że radzę tylko polecam Wam dla Zosi karuzelę nad główką. Ja kiedyś myślałam . że to niepotrzebny kicz, czy tam grat lub moda.... Ale kupiła taką grającą co gra melodyjki lub odgłosy natury , obracają się zwierzątka w kolorach kontrastowych i ma lampkę która zmienia kolory.
OdpowiedzUsuńMama, słuchaj nasza dziewczynka była zachwycona !!! Sama leżała w pokoiku i wpatrywała się dopóki nie zasnęła. A teraz ma roczek i nadal ma lampkę przypiętą do łóżeczka już bez karuzeli, tylko melodyjki które uwielbia do tej pory. A swoją drogą i czytamy ksiązeczki i się tulimy też...
Hmm mówisz? ja jakoś od karuzelek, zwłaszcza grających, trzymałam się z daleka... no i myślałam że to raczej dla maleństw się instaluje, których mobilność ogranicza się do patrzenia...
Usuńtrochę strach by był, że Zocha postanowi pozrywać sobie dyndadełka do zabawy ;)
ale w sumie nie wiem, może rzeczywiście sprawdzimy :) dzięki za podpowiedź!
Może miałabyś okazję pożyczyć najpierw coś takiego, by w ogóle móc ocenić sytuację Zosia - karuzelka :)
UsuńA ile Wasza dziewczynka dokładnie liczy sobie miesięcy ?
zgodnie z odliczaczem na dole strony - 6 m-cy i 4 tygodnie ;) za 3 dni skończy 7 :)
Usuńprawdę mówiąc nie mam w zasięgu karuzelki, więc sprawdzać mogę tylko na własnej, jeśli nabędziemy :) Szczerze mówiąc, myślę że mogłoby się bardziej sprawdzić taki panel z muzyczką i projekcją świetlną, ale też nie wiem czy to potrzebne... kombinuję :)
http://allegro.pl/karuzela-slodkich-snow-melodyjki-lampka-smily-play-i3953949525.html taką mamy, ważne by później móc wyjąć ten pałąk z karuzelką by mogła zostać lampka z melodyjkami :)
OdpowiedzUsuńAgnieszka ma jeszcze ciekawszy tryb. Śpi w łóżeczku do drugiej, czasem nawet czwartej w nocy. Po karmieniach ją odkładam i nie ma problemu. Ale gdy wybije magiczna godzina w łóżku chyba kolce wyrastają i trzeba tulić i spać z nią :) A rozkopuje się tak, ze mąż już miesiąc temu skapitulował i śpimy osobno. On z Tymonem, ja z Agnieszką.
OdpowiedzUsuń