Było o kąpieli, to teraz coś o kosmetykach :)

Zawsze miałam wrażliwą skórę, alergie to moja zmora, a skóra na wiele kosmetyków reagowała wysypką, czasem stanem zapalnym. Męczyłam się z ciągłymi wypryskami i podrażnieniami, skóra była przetłuszczona i łuszcząca się jednocześnie. Włosy też mam bardzo delikatne, takie typowo "dziecięce", nie lubiły się one nigdy nawet z najdroższymi produktami profesjonalnymi. W efekcie, eksperymentom kosmetycznym w moim życiu nie było widać końca. Popełniałam błąd za błędem, dając się kusić drogeryjnym i aptecznym specyfikom, chodząc do kosmetyczek i dermatologa... Każde kolejne kuracje to były wyrzucone w błoto pieniądze.

Aż w końcu trafiłam na zajęcia z botaniki praktycznej na Uniwersytecie Warszawskim! Jedne z najwspanialszych zajęć na studiach. Przerabialiśmy najciekawsze tematy, gotowaliśmy, próbowaliśmy, no istny raj! Było o przyprawach, używkach, alkoholach - o wszelakich, fascynujących właściwościach roślin. Był zatem poruszony także temat kosmetyków :) Natura ma swoim arsenale takie cuda, że naprawdę nie rozumiem czemu ludzie wydają fortuny na twory, które więcej działają złego niż dobrego... a można prościej, naturalniej, oszczędniej i zdrowiej :)
Od tamtego momentu zaczęłam powoli zgłębiać temat, a z czasem, wciągnięta dodatkowo w temat przez swoją przyjaciółkę, zaczęłam skrupulatnie analizować składy kosmetyków i coraz częściej wybierać naturalne zamienniki, a przynajmniej produkty o jak najlepszym składzie. Cóż, otwarcie przyznać muszę, że po pierwsze jestem zbyt zaganiana i pewnie za leniwa na bawienie się w wyrób kosmetyków naturalnych, a po drugie - lubię, naprawdę lubię chodzić i przebierać w tych sklepowych gotowcach...
Czego zatem już na pewno nie kupię? Produktów zawierających w składzie:
  • SLES - Sodium Laureth Sulfate
  • SLS - Sodium Lauryl Sulfate
  • PEG - polietylenoglikol
  • EDTA
  • parabeny
  • olej mineralny
  • silikony
  • formaldehyd
(ciekawych co, jak i dlaczego, odsyłam np. tu: niebezpieczne składniki w kosmetykach)

Odkąd zaczęłam uważać na skład- jak ręką odjął! Moja skóra polubiła mnie chyba na nowo, włosy odpoczęły i są wdzięczne, batalia w końcu zażegnana :) Yay! :D
W końcu udało mi się wypracować coś, co określić mogę mianem kosmetyczki idealnej. Częściowo bazuje ona na naturalnych wyrobach, częściowo na gotowych, i choć z ciekawości testuję czasem coś nowego, to jednak zawsze wracam na sprawdzony grunt :)
Co zatem pokochało moje ciało?
  • oleje! migdałowy, winogronowy, arganowy, oliwa z oliwek...
  • mydło z Aleppo
  • kawę - do peelingów i masażu (z cukrem i mlekiem, no ba ;))
  • nierafinowane masło shea
  • pokrzywę
  • płatki owsiane
  • ... i kilka drogeryjnych perełek :)
Dziś opowiem Wam kilka słów o produkcie najbardziej uniwersalnym: balsam Babydream für Mama. Wiem, wiem, tyle już o nim napisano... dodam jednak swoje trzy grosze, bo to po prostu kosmetyczny-cud i przemilczeć jego zalet i zastosowań nie potrafię :)

Moja przygoda z balsamem Babydream für Mama zaczęła się jeszcze przed ciążą i od tego czasu kwitnie niezmiennie nasza miłość ;)
Ma tak doskonały skład, że trudno go przechwalić:
Aqua, Glycine Soja (Soybean) Oil, Sorbitol, Cocamidopropyl Betaine, Sodium Cocoamphoacetate, Cocamidopropyl Hydroxysultaine, Parfum, Sodium Chloride, Prunus Amygdalus Dulcis (Sweet Almond) Oil, Glycerin, Whey Protein, Lactose, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Polyglyceryl - 10 Laurate, Polyglyceryl - 2 Laurate, Glyceryl Caprate, Xanthan Gum, Tocopherol, Citric Acid.

Jest to najbardziej wszechstronny kosmetyk jaki znam. Delikatny, o uzależniającym mleczno-pudrowym zapachu z migdałową nutą, fantastycznie nawilżający, dzięki zawartości olejów naturalnych doskonale "otula" skórę, nie zapychając jej, pieni się bardzo delikatnie, lecz dla mnie wystarczająco. Ważne by po użyciu umyć wannę/ brodzik, ponieważ zostawia na niej tłusty film.

Mój KWC w kategoriach:
  • balsam do kąpieli
    barwi wodę na mleczny kolor, piany w zasadzie brak, zostawia na skórze (jeszcze w trakcie kąpieli) aksamitny film, daje uczucie niesamowitej gładkości i nawilżenia
  • żel pod prysznic
    doskonale się rozprowadza, nawilża, wygładza skórę - nie ma potrzeby używania później dodatkowych balsamów do ciała
  • szampon odżywczo-wygładzający
    doskonale wygładza włosy, są nawilżone i dopieszczone, sprawdza się również do zmywania olejów :) jednak jeśli ktoś ma bardzo lekkie włosy, tak jak ja, powinien sięgać po niego tylko raz na jakiś czas, ponieważ może je obciążyć 
  • żel do higieny intymnej
    bajka! wszystkie inne poszły w niepamięć
  • od czasu do czasu żel do mycia twarzy
    wolę inną metodę mycia twarzy, dlatego to tylko sporadycznie - ale jeśli już myję czymś drogeryjnym, to tylko tym
  • składnik peelingów kawowych (niezastąpiony!)
    nadaje poślizg, bajecznie pachnie, rewelacyjnie nawilża odświeżoną peelingiem skórę, efekt całości jest zniewalający
  • i ostatnio - o dziwo - płyn do kąpieli dla mojej córeczki
Ostatni punkt może u wielu osób budzić wątpliwości, ale balsam Babydream ma lepszy skład niż np. wielbione przez wielu Oilatum... Do kąpieli z córeczką dodaję go zaledwie kroplę, i to co drugą kąpiel. Skórę ma idealną, nawilżoną, gładziutką i promienną :) 

Polecam, zachęcam do próbowania i testowania, ten balsam naprawdę daje się lubić.
...a o pozostałych kosmetycznych cudach napiszę jeszcze niebawem :)

4 komentarze:

  1. Bardzo słusznie, jedyne co dodam od siebie: warto uważać też na coś o nazwie "Parfum" w składzie - pod tą nazwą producent może ukryć wiele przeróżnych paskudztw. Oczywiście zależy też jaki producent ma cel.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ooo a ja kupiłam ten olejek zupełnie nieświadoma jego cudowności. Przypadkiem, gdy wybierałam w Rossmanie specyfiki przeciw rozstępom w ciąży, jakaś dziewczyna, klientka znaczy, podeszła i powiedziała, że ten właśnie jest najlepszy. Zaufałam i o proszę!
    Ale kiedyś gdzieś u kogoś na blogu doczytałam, że któryś ze składników to nieporozumienie, zwłaszcza dla kobiet w ciąży. Nie mogę teraz tego znaleźć.
    I doprecyzowując: używasz tego jako żelu pod prysznic, szamponu, żelu do higieny intymnej i reszty z punktów? Ja tam zawsze używam tak jak każą ;) Najbardziej ten szampon mnie zastanawia. Kiedyś wzięłam kąpiel z dodatkiem oliwki dla dzieci i część włosów mi się zamoczyła. Nie mogłam ich "doprać", takie tłuste były. Ten olejek tak nie robi?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm... ale kupiłaś ten balsam do kąpieli, czy olejek przeciw rozstępom z Babydream? Tego drugiego (jest w dwa razy mniejszej butelczynie;)) używam nadal, fajny jest, ale wyłącznie do smarowania (choć niektóre dziewczyny podobno używają go do olejowania włosów - ja wolę czyste oleje naturalne).

      Natomiast balsamu do kąpieli faktycznie używam w każdy z tych sposobów - Zośka też go lubi. Jako szamponu też :) Wiesz, wszystko opiera się trochę o zasadę, że nic tak nie zmywa oleju, jak olej :) Ale delikatne składniki myjące są po użyciu oleju konieczne - tu jednak nie ma takiej potrzeby, bo ten balsam, choć ma w składzie oleje, ma też składnik myjący: Sodium Cocoamphoacetate. Wiele kobiet używa tego balsamu do zmywania naniesionych wcześniej na włosy olejów :) Mi osobiście nie pasuje on aż tak bardzo, by myć nim stale - ale co kilka myć owszem, po prostu mam za lekkie włosy. Po zastosowaniu włosy są gładkie i nawilżone, bynajmniej nie tłuste.
      A powiem szczerze, że jest naprawdę tak uniwersalny, że mój mąż też go używa, a i rodzice zaczęli ostatnio :)

      Usuń
    2. A tak, ja mam olej przeciw rozstępom. Smaruję dla świętego spokoju, w samo działanie przeciwrozstępowe w ciąży nie wierzę za bardzo. Ale świetnie natłuszcza skórę, która zrobiła się ostatnio strasznie sucha na brzuchu. Pokochałam ten zapach, więc skoro są inne fajne kosmetyki z tej serii, to ja chętnie. Dzięki. :)

      Usuń

PS. Jeśli nie chcesz się logować, wybierz opcję "Nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię