Dziś króciutko, bo dzień szalony zupełnie - Zosia najwyraźniej nie toleruje nowego leku (rzekomo super-skuteczny Gasprid), ale że o jego bezpieczeństwie są różne opinie, to może i lepiej, odstawiam. Ale póki co mam sporo zachodu z rozdrażnionym i ulewającym maleństwem.... Zachustowane jesteśmy więc i szalejemy w kuchni, właśnie upiekło się zielone ciasto (przepis też w wolnej chwili podrzucę, uwielbiam je choć jest banalnie proste), a teraz w piekarniku siedzą i pięknie rosną bułeczki z tego przepisu (z margaryną zamiast masła i z dodatkiem mąki pełnoziarnistej). Ciekawe jak wyjdą, póki co nasze ulubione to bułeczki cebulowe, ale może je pobiją, kto wie? Na pewno ciasto wyrabiało się łatwiej, a to już jakiś plus dla zaganianej mamy... Brak konieczności krojenia cebuli też jest ważny, gdy ma się dziecko na sobie ;) Zaraz z pracy wraca mąż, a później przychodzą goście z planszówkami, w międzyczasie jeszcze wskoczymy z Zosią do wanny... Straszliwie szybko ucieka ten dzień!


Po porodzie, a czasem jeszcze w końcowej fazie ciąży, każda mama potrzebuje mieć pod ręką wkładki laktacyjne - w końcu nieestetyczne plamy na ubraniach nie są przyjemnością, zwłaszcza że lubią pojawiać się w najmniej odpowiednich momentach. A w trakcie nawału takie awarie to wręcz norma...

Jak najwygodniej sobie z tym poradzić? Z całego serca odradzam kupowanie wkładek jednorazowych! Zupełnie zbędny wydatek, a skuteczność niespecjalna... Na szczęście istnieją super chłonne wielorazowe wkładki laktacyjne :)

O ich istnieniu wiedziałam wcześniej, podczas ciąży zatem weszłam na allegro i znalazłam wkładki - pomyślałam, że pewnie o to chodzi, więc kupiłam 3 pary. Były to wkładki bawełniane z warstwą koronki na zewnątrz. Ale niedługo przed porodem coś mnie tknęło, i poszukałam poza allegro... Znalazłam MORZE pięknych, kolorowych wkładek, z bambusową frotą i nieprzemakalnym PULem. Kupiłam dwie pary, w sumie skusiłam się po prostu ich wyglądem :) Jak dobrze zrobiłam! Już dobę po porodzie wiedziałam, że te bawełniane to był błąd - przyklejały się do sutków, boleśnie się odrywały, zostawiając włoski na brodawkach... A parę dni później dowiedziałam się jak okrutnie przeciekają.

Za to wkładki PULowo-bambusowe pokochałam! I od razu domówiłam kolejne 4 pary - 6 par w zupełności wystarcza. Nie wyobrażam sobie przebrnięcia przez pierwsze miesiące karmienia bez tych wkładek, zwłaszcza że, mówiąc obrazowo, fontanna była na porządku dziennym... Chłonność mają niewiarygodną, a póki cały bambus nie przemoknie -nie ma śladu :) PUL nie przecieka, a jeśli cały bambus nasiąknie, może co najwyżej zacząć przepuszczać wokoło. Co ważne, bambus ma właściwości kojące, antybakteryjne i przeciwgrzybicze, łatwiej jest utrzymać właściwą higienę, zmniejszając ryzyko pleśniawek u maleństwa.

Wkładki których używam i które śmiało mogę polecić, są produkowane przez dwie polskie firmy: KoKoSi i NappiMe, producentów pieluszek wielorazowych.


Jedne i drugie sprawdzają się doskonale, choć osobiście wolę te większe, czyli KoKoSi :) Z resztą, frota bambusowa KoKoSi jest niesamowicie chłonna, co sprawia że również wkłady do pieluszek wielorazowych tej firmy są rewelacyjne :) NappiMe mam więcej, a to chyba ze względu na bogactwo wzorów.
Schną szybko, pranie nie stanowi żadnej filozofii - identycznie jak w przypadku pieluszek wielorazowych.

Podobno starsze dzieci zaczynają się bawić wkładkami podczas karmienia, zatem są wielofunkcyjne ;))

Polecam! :)

7 komentarzy:

  1. Dla mnie najważniejsze we wkładkach oprócz chłonności była ich niewidoczność. Ciekawe jakie są te, które polecasz - czy są NIErozpoznawalne w pod cienką bielizną?
    Ja właśnie głównie z tego względu używałam niestety jednorazowych - próbowałam kilku wielo, ale jakoś nie trafiłam na nic co by mi odpowiadało.
    Poza tym, ciekawe, że może wystarczyć tylko 6 par; na początku (jakieś pierwsze 2-3 miesiące) to myślę, że mi i tuzin by nie starczył... ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Początkowo bałam się, że będą widoczne, bo po praniu są dość sztywne i ostają na wszystkie strony :P ale na szczęście pod wpływem ciepła one się jakby "zaokrąglają" i ładnie dopasowują, więc to kwestia paru minut na ciele i "znikają". Dobrze ułożone nie są zauważalne, przy czym lepiej pod tym względem sprawdzają się u mnie te większe (KoKoSi). I ładniej leżą pod elastyczną koronką, jak w moim ulubionym "karmniku" (takim: http://image.ceneo.pl/data/products/26189728/p-gaia-biustonosz-057.jpg ), niż w bawełnianych, tam czasem delikatnie widać obwódkę, ale to raczej kwestia nietrafionego kroju biustonosza, bo w idealnie leżącej Gai nie widać.

      A 6 par starcza mi śmiało przy codziennym praniu :) Jeśli ktoś robi rzadziej, to faktycznie może potrzebować więcej :) Ja po użyciu wkładam do małego pojemniczka z zimną wodą, a dopiero po takim przepłukaniu idą do pralki.
      Gdybym używała tamtych bawełnianych, musiałabym zmieniać wkładki co godzinę chyba, więc tu ilość musiałaby być znaczna... A ten bambus naprawdę jest CUDOWNIE chłonny :)

      Usuń
    2. no właśnie, my już "wyrośliśmy" z prania codziennego na szczęście;) uff.
      A ilości u nas szły ogromne takich gadżetów, bo dziecię będąc jeszcze noworodkiem(!) zdecydowało się na karmienie 4 do max. 5 razy na dobę z ponad 8-9 godzinną przerwą w nocy! Było cudownie błogo i spokojnie, ale trochę to trwało zanim szalona produkcja się do tego dopasowała.
      Może wypróbuję ten bambus następnym razem.

      Usuń
  2. Ha! Jedno z piękniejszych miejsc w macierzyństwie na potężne oszczędności!
    u_lcia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a oszczędności i zdrowie to zauważalne korzyści! :)

      Usuń
  3. Kokosi to z tego co kojarzę marka pewnej forumki z chustoforum :) ponoć sa super :)
    Wielorazowe wkładki sa tak miłe, w porównaniu z jednorazówkami, że łatwo sobie wyobrazić niesamowita roznice w podpaskach. Wielo a jedno to niebo a ziemia :)
    A ja u siebie pisałam jeszcze o najekologicznuejszym sposobie, czyli pozbyciu się wkładek całkowicie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam i nadal jestem w szoku :D Przy czym nie wiem, to faktycznie działało też poza karmieniami?
      na pewno spróbuję, jeśli Zosieńka kiedyś doczeka się rodzeństwa :D

      Usuń

PS. Jeśli nie chcesz się logować, wybierz opcję "Nazwa/adres URL" i wpisz swoje imię